LOGOZSedziennikbipikonastarostwoflaga Ukrainy

kolor

A A A

O tym, co działo się w Internacie we wtorek 22 października pierwszoklasiści będą pamiętać dłuuugo… Wydarzenia te zapamiętają na pewno do końca swoich szkolnych dni.

Już od pewnego czasu chodziły pogłoski, że starsi i doświadczeni mieszkańcy Internatu zgotowali niezłe przyjęcie „kociakom”, czyli nowo przyjętym mieszkańcom. Otrzęsiny, jak każe kultywowana od lat tradycja, są niezbędnym krokiem, aby nieopierzony pierwszak stał się pełnoprawnym członkiem internackiej społeczności.

W tym roku zwyczaj zyskał morską, a konkretnie – piracką oprawę. Postarali się o to starsi wychowankowie pod opieką pań wychowawczyń – Doroty Bednarskiej i Anny Tajer. Przygotowanie scenografii wymagało bowiem sporego wysiłku.

Gdy już piracki statek dryfował po wzburzonych wodach szkolnej stołówki, pojawili się Mistrzowie Ceremonii – Klemens Szklane Oko (w którym baczny obserwator rozpoznałby Adriana) oraz jego małżonka Pirania Kąśliwa – a dla znajomych Ola. Wówczas blady strach padł na niegodnych kandydatów, którzy w naiwności swojej postanowili się przyłączyć do pirackiej braci. Musieli jednak pokonać wiele prób, wymagających nie tylko wiedzy i odwagi, ale też refleksu i niezłej tężyzny fizycznej. Oto niektóre z tortur. Desperaci musieli zjeść przysmak piratów  z zakrytymi oczami – nie było to łatwe, a i patrzeć było przykro… Sprawni fizycznie nie mieli kłopotów z konkurencjami siłowymi, takimi jak balansowanie taczką między przeszkodami. Trudne też były pytania ze szkolnych i internackich przepisów.  Po licznych próbach, w końcu udało się  nieszczęsnym majtkom dostąpić zaszczytu pasowania na pełnoprawnych członków załogi. Uroczystość zakończyło ślubowanie. Młodzi adepci mogą już chodzić z wysoko podniesionymi głowami.

Na uroczystą ceremonię wychowankowie zaprosili nauczycieli i wychowawców klas, którzy dopingowali swoich podopiecznych. Atmosfera była gorąca i wszyscy się świetnie bawili.