LOGOZSedziennikbipikonastarostwoflaga Ukrainy

kolor

A A A

Zimowe manewry pod hasłem „Si vis pacem para bellum – 2015”

Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny.

 

 

31 stycznia 2015 roku na terenie lasów parczewskich odbyły się manewry, które zorganizowało LubelskieŚrodowisko Żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Amii Krajowej. Manewry obejmowały działania partyzanckie i anty-partyzanckie, a ich celem było doskonalenie umiejętności działań dywersyjnych i rozpoznawczych zimą w terenie leśnym. Osobą odpowiedzialną za organizację manewrów był Pan Andrzej Mazurek.

Młodzież z Ostrowa Lubelskiego w tym z Zespołu Szkół (Damian Krasucki, Łukasz Kozłowski, Artur Lato, Grzegorz Falkowicz)utworzyła dwudziestoosobowy pododdział o pseudonimie „Ostrów-Prokop”. Mieliśmy za zadanie chronić most znajdujący się na Prokopie przed wysadzeniem przez wrogie jednostki. W tym celu podzieliliśmy naszą grupę na  trzy- i czteroosobowe patrole, które rozmieściliśmy wzdłuż skraju lasu przy Łąkach Ochoża na północny zachód od drogi Gościniec. Były to miejsca, w których wypatrywaliśmy zbliżającego się w naszą stronę wroga. Przy samym moście zorganizowaliśmy posterunek, który był ostatnią linią oporu.

Pierwszym zadaniem,  jakie dostałem od dowódcy, było wysłanie patrolu do kwatery głównej po moździerz. Miał on wzmocnić naszą linie obrony. Zdecydowałem, że pojedzie nasz jedyny patrol zmechanizowany nr 6. Po trudach drogi żołnierze odebrali moździerz, lecz w drodze powrotnej zostali ostrzelani przez wroga. Kierowca został ranny w nogę i nie mógł chodzić, natomiast pojazd został unieruchomiony. Poprosiłem dowódcę,  aby wysłał drużynę medyczną do rannego, natomiast jeden z naszych patroli wysłałem po moździerz.

W trakcie prowadzenia patroli na pozycji 30/16/1 zauważyliśmy Niemców przedzierających się przez łąki Ochoża. Natychmiast o tym fakcie zameldowałem do kwatery głównej. Następnie poczekaliśmy, aż dywersja będzie w zasięgu naszej broni i otworzyliśmy ogień! Po chwili, na odgłos rozlegających się strzałów, pojawili sięstrzelający w stronę wroga ułani na koniach. Niemcy zostali zmuszeni do odwrotu. Dostaliśmy rozkaz zorganizowania grupy pościgowej, aby deptać dywersji po piętach i aby czuli nasz oddech na plecach. Poinformowałem o miejscu i kontakcie ogniowym pozostałe patrole oraz rozkazałem, aby wzmogli  czujność w przydzielonych rejonach. Sam ze swoją grupą ruszyłem w pościg na zachód za wrogiem. Po pewnym czasie otrzymałem meldunek od patrolu nr 3, że zauważyli wroga na pozycji 29/16/3. Rozkazałem stałą obserwację. Następnie otrzymałem meldunek od tego samego patrolu, że najprawdopodobniej dywersja próbuje ich okrążyć. Z obawy o życie kolegów rozkazałem, aby się wycofali i spotkali z nami na pozycji 29/15/4. Po dotarciu w umówione miejsce połączyliśmy siły i razem zaczęliśmy patrolować okoliczny las. Na jednaj z leśnych dróg zauważyliśmy ślady zmierzające w stronę południową, stwierdziliśmy, że dywersja przeszła naszą linię obrony i zmierza w stronę mostu Prokop. Ruszyliśmy za nimi w pościg. Będąc 700 metrów od mostu usłyszeliśmy pierwsze strzały, więc przyspieszyliśmy tempo, biegliśmy tak szybko, ile sił w nogach. Zameldowałem do naszego dowództwa o ataku na most. W odpowiedzi otrzymałem jedno słowo: WALCZYĆ! Po dotarciu na miejsce, starcie ogniowe z wrogimi jednostkami już dobiegło końca. Czy most został zdobyty?A to już kwestia sporna.

Zimowe manewry bardzo się nam spodobały. Dowódca pochwalił nas za odpowiednie przygotowanie i dobrą organizację. Zamierzam z moją grupą kontynuować wojskowe szkolenie w ramach OTK (Obrony Terytorialnej Kraju) i wciągać w to, coraz więcej młodzieży.

Marcin Skrzypek